środa, 25 kwietnia 2012

Wczoraj miałam umówioną wizytę u pediatry,wydawało mi się,że mały ma skazę białkową a okazało się,że to drożdżaki...Dodatkowo złapała nas "piguła"od szczepień i okazało się,że szczepienie mamy 27.04 no ale przy okazji zaszczepiła maluszka....Dostał szczepionkę w 2 rączki i w nóżkę,nie mogłam go uspokoić..No i oczywiście łezka mi poleciała jak tak mocno płakał...Szczepienie było około 8:40 i tak sobie biedaczek spał do 12 później wzięłam go do domu to tak krzyczał jakby go ktoś ze skóry obdzierał....No to go ubrałam i o 12:40 znowu byliśmy na dworze.I tak prawie do 16..Więc cały dzień na dworze...Najgorzej było jak go podnosiliśmy chyba nawet łopatki go bolały:(No ale tata przyjechał z pracy i mierzyliśmy mu gorączkę a tam 38,9 stopni gorączki,dostał czopek,pół godzinki i dziecko usnęło...Spał sobie ładnie,po 18 go nakarmiłam i spał do 3:08...Ale jak się obudził to myślałam,że mnie wciągnie taki był głodny...A dziś całkiem inne dziecko,jest cudowny i taki kochany.Wczoraj myślałam,że zwariuję jak tak płakał...
Zobaczcie jaki jestem piękny i  jak ładnie bawię się rączkami:

2 komentarze:

  1. Wiem co przezyłaś mieliśmy to samo po 1szczepieniu tylko mniejsza temp.:/ Biedny Gabinek

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas to drugie szczepienie i była makabra...Po pierwszym z resztą też:(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze i zapraszam ponownie :)