wtorek, 5 czerwca 2012

Gabrysiowe humorki...

W piątek 25 maja pojechaliśmy do dziadków z Gabrysiem,zostawaliśmy tam aż do 3 czerwca...
Przez ten tydzień Gabryś bardzo się zmienił zrobił się piskliwy i rozpuszczony jak dziadowski bicz...Nie ma zamiaru długo leżeć bo po co,od razu zaczyna się kwik i ryk i nie idzie wytrzymać...Mały robi się okropny no ale to za sprawą dziadków którzy nie mają go na co dzień i kiedy jest to próbują mu to wynagrodzić...Nie zwracają uwagi na moje prośby i groźby...Tylko jak mały się budzi to cała 2 lub 4(razem z ciociami,wujkami i kuzynostwem) stoi przy łóżeczku,co chwila ktoś go targa na ręce.Dlatego wyczekiwałam kiedy w końcu pojedziemy do domku.1 czerwca moje ukochane niedobre maleństwo kończyło 4 miesiące i obchodziło dzień dziecka...Był wtedy uśmiechnięty i ciągle miał dobry humor...A mama była coraz bardziej zdenerwowana bo miała w weekend 3 egzaminy a nic się nie uczyła...Ale jak na Gabrysiową mamę przystało dała radę i efektem są w indeksie dwie 3 i jedna 4:)W niedziele wzięłam Gabrysia ze sobą do budynku szkoły i wszystkie klasowe ciotki go wynosiły i wycałowały...A później prosto z Kołobrzegu była wycieczka do Drawska..Maleństwo jak zobaczyło tatusia swojego ukochanego to wpadło w dobry humor i guganie...I tak oto w super atmosferze minęły 2 dni...Ale dzisiaj to dał popis taki,że szok...Spokojnie sobie leżał w foteliku a ja gotowałam mu zupkę a tu nagle pisk,kwik i Bóg wie co jeszcze...Oczywiście babcia Gosia wzięła go na ręce...Oj ja nie wiem jak to dalej będzie jak każdy będzie się nad nim litował a mi już powoli ręce wysiadają od noszenia ponad 6 kilogramowego klocka....
Poradźcie kochane co zrobić żeby go tego oduczyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze i zapraszam ponownie :)