wtorek, 30 kwietnia 2019

1 lutego 2017 roku

To nie tylko dzień 5 urodzin starszaka to również dzień, w którym szczęście mieszało się z ogromnym strachem... Ale od początku...
Wracając z rannej zmiany w pracy zaszłam do apteki po test ciążowy. Stwierdziłam, że pewnie i tak będzie negatywny... Starszak był tego dnia u babci na noc a ja wróciłam do domu i bałam się zrobić ten test. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam 2 mocne kreski. Zaczęłam płakać bo przecież doskonale pamiętałam jak skończyła się poprzednia ciąża. Z jednej strony towarzyszyła mi radość a z drugiej byłam przerażona. Obdzwoniłam dobre koleżanki a na końcu męża. Jedyne co powiedział to to, że jest szczęśliwy i, że teraz musi być dobrze. Bardzo podbudowal mnie tymi słowami. Kolejnego dnia umówiłam się na wizytę która miała być 6 lutego. Idąc na nią myślałam że serce gardłem mi wyskoczy. Okazało się że jest problem z wyliczeniem terminu bo nie miałam miesiączki jak zaszłam w ciążę. Na monitorze ukazała się moja cudna kropunia z serduszkiem :) dostałam skierowanie na prenatalne i co jakiś czas chodziłam do dr żeby sprawdził który tydzień wychodzi na usg......

1 komentarz:

  1. Doskonale to rozumiem, ten strach trwa tylko a może aż 9 miesięcy, szczęście później jest nieskończone ��

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze i zapraszam ponownie :)