niedziela, 13 maja 2012

Egzaminy...

Nie ma to jak dowiedzieć się 2 dni przed egzaminem,że jest takowy w ogóle.No i teraz problem jak zorganizować opiekę nad synem...Wiedziałam,że z dziadkami jest bezpieczny ale ogromnej ilości mleka na cały dzień nie dam rady odciągnąć więc zostaję ciągnięcie małego ze mną do Kołobrzegu...W sobotę zajęcia miałam od 11:20 i do 13:30 więc mogłam go zabrać,był grzeczny i chodził na spacerek z dziadkiem i ciocią Beatką...Kochane dziecko jak jadło około 10 to zjadł dopiero o 15:20...Toż to rekord:P
Za to w niedziele zajęcia miałam od 8 do 14...Pojechaliśmy na 11 i o 12:40 już byłam wolna...Dziś pierwszy egzamin z polskiego i to pisemny a już na kolejny jestem zapisana bo odbędzie się w środę od 16-18...tym razem ustny polski...A no i gratulację dla pana profesora za układanie wymyślnego egzaminu,który był równie beznadziejny jak poprzedni...Jak dostanę 3 to będzie cud świata...Gabiś jednak nie popisał się dzisiaj grzecznością,płakał babci i dziadkowi no i odbyło się ekstremalne karmienie,polegające na podciągnięciu przez mamę sukienki do góry żeby wydobyć pierś...No i chciałam mu wczoraj zapodać kaszkę mleczno-ryżową a ten mały pomysłowy artycha napchał cały dziób i później tym na mnie plunął...
Także weekend minął ok tyle tylko,że nasz Bartuś sam siedzi w domciu w ZDR i tęskni za nami,a my dopiero najprawdopodobniej wrócimy w środę wieczorem albo w czwartek:(
Ale za to na poprawę humoru obetnę sobie włoski bo w końcu chcę się poczuć kobietką i chcę zrobić przyjemność mojemu mężczyźnie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze i zapraszam ponownie :)