piątek, 26 października 2012

Wspominałam w poprzednim poście,że byłam chora i miałam nadzieję,że maluszka nie złapie to wstrętne grypsko.No ale jak zwykle nadzieja jest matką głupich,całe szczęście ,że każdą matkę trzeba kochać i szanować...no ale niestety i mały złapał kaszel,katar i grypę żołądkową.Biedny całą niedziele się męczył i miał biegunkę i zwymiotował mi 2 razy.Byliśmy przerażeni :( No ale mama wpadła w internet,wpisała hasło :biegunka u niemowlaka i wyszło jak to leczyć od kilku dni już dawałam małemu DICOFLOR 30 do mleka a później dałam mu SMECTE i na szczęście mu przeszło.
W poniedziałek zarejestrowałam maluszka do lekarza(naszej pani doktor nie było i trafiliśmy do nowej pani),pani doktor bardzo miła,ma super podejście do dzieci i co ważne bardzo rzeczowa.Gabryś robił wszystko co chciała a ona za to zbadała go długo(10 minut, gdzie jego pani doktor zazwyczaj robi to w 1 minutę),trzymała nas w gabinecie 20 minut a doktor Gabisia by już z 10 osób przyjęła.No ale nowa pani doktor coraz bardziej nam się podoba i nie wiem czy się przypadkiem nie przepiszemy bo wolę panią doktor która mówi o zagrożeniach i leczeniu a nie wszystko podciąga pod szczepionkę.Gabiś za dzielność dostał pierwszą naklejkę "DZIELNEGO PACJENTA" :)Dodatkowo pani doktor bardzo mnie pochwaliła za szybką reakcję :)A ja byłam dumna jak paw bo nie pomyślałam,że tak dobrze sprawuję obowiązki mamy i pielęgniarki.
A tak po za tym to w sobotę byliśmy z Gabinia kuzynem Szymkiem karmić kaczuchy nad rzeką Drawą :) Chłopakom bardzo się podobało :)
A teraz od środy jesteśmy u moich rodziców bo ja w weekend mam szkołę...Jutro Gabryś zostaję z ciocią a ja z rodzicami jadę na zakupy a później do szkoły.
Oczywiście ostatnio mam dość siedzenia w domu i zastanawiam sie nad jakąś pracą po południu żeby Gabek mógł zostać z tatą.
A jeśli chodzi o karmienie się cycusiem to czasami Gabiś zje go raz w nocy i koniec.Szkoda no ale trudno,ważne żeby małemu było dobrze i najadał się.

piątek, 19 października 2012

Polska złota jesień...zbiorowisko chorób

Jak wspominałam ponad 3 tygodnie temu byliśmy chorzy z Gabrysiem już myślałam,że w ta "cudowną" jesień nic nam się nie przypałęta...Ahh ja naiwna :/
Także od wtorku po południu dostałam okropnych mdłości i bóli żołądka,okazało się,że to grypa żołądkowa no i niestety ale trwa 3 dni (!!!),boję się o moje maleństwo no ale jakoś dzielnie daję radę i nie zaraził się.Ale żeby nie było tak pięknie to od 2 dni cała nasza trójeczka ma katar i kaszel my z B. dodatkowo ból gardła.Ratujemy się czym możemy: maluszek piję sok z malin z babcinych wyrobów i witaminką C,a my szpikujemy się lekami:ja Prenalen(syrop na odporność na kobiet w ciąży i karmiących piersią) i tabletkami na gardło :PROPOLKAMI(właściwa nazwa PROPOLKI z dziką różą i sokiem malinowym bezpieczny dla matek karmiących). Na dodatek Gabryś 3-4 razy na dobę je mleczko modyfikowane a tylko w nocy 1-2 cycusia i czasami raz zje w dzień.No ale w końcu moje mleczko od kilku dni nie jest pożywne bo jak może być skoro żyję na chlebie i chrupkach kukurydzianych.
Nasz mały bandyta zaczął podnosić się na rączkach jak do raczkowania,ale pupka za ciężka i nie wychodzi mu,ale wspinanie się po mnie to coś co Tygrysek lubi najbardziej.
Nasz mały siłacz.

Śmieszek podczas "wyścigów"chodzikowych.

poniedziałek, 15 października 2012

Podwójne urodziny ....


W piątek jak już wspominałam wybieraliśmy się do moich rodziców w trójkę bo Pan Tata miał 13.10 urodziny i tego samego dnia wyprawiane były 80 urodziny mojej babci :)
W sobotę szkołę sobie odpuściłam bo miałam na 13(!!! ludzka głupota nie zna granic!!!),na godzinkę 15 była impreza u babci.Kupiliśmy piękną różyczkę i dla B. kupiłam ładne perfumki. Misiek zadowolony i to najważniejsze.
Gabiś zaskoczył nas w sobotę bardzo pozytywnie,na urodzinach u babci było około 30 osób z czego Gabiś widział wcześniej może z 10 osób ale nie bał się i był ciągle uśmiechnięty. A mojego chrzestnego to już w szczególności cały czas zaczepiał go tym swoim "Eeeeeee". Cudo nasze kochane :)
A z nowych rzeczy to Gabryś zaczyna raczkować i gryźć tymi swoimi 2 zębolcami :)
Impreza urodzinowa babci Marysi .
Wczoraj pojechałam do szkoły a Bartek zajmował się małym moja mamuśka bardzo go chwaliła bo okazało się,że jest niesamowicie obrotny i świetnie dał sobie radę sam z synem.A w domu...symuluję brak zainteresowania i twierdzi,że nie potrafi się małym zająć.
A oto zdjątka z soboty :
Solenizantka z tortem.
Wujek Grzesiu z niuniem .

Ciocia Edzia z Gabisiem przed imprezą i Ja z Gabciem.

środa, 10 października 2012

Życie nabiera koloru i fałszywi ludzie ....

Miałyście kochane rację,że po burzy zawsze wychodzi słońce,tak było u mnie i u Pana Taty :)
Chyba w końcu się dogadaliśmy,mam taką cichą nadzieję bo nasze ciągłe kłótnie niczego dobrego nie zdziałały.Ale teraz zaczyna być sielankowo :)
Gabiniu rośnie i kombinuję jak tylko może a my trwamy przy sobie i ze sobą na dobre i na złe...
A no i mleczko z piersi dla maluszka przestaję być czymś ważnym,przykro mi jak czasami zaciska usta przed uwielbianym do tej pory cycusiem :(
No ale nic nie trwa wiecznie,dokarmiamy mm lub kaszką mleczno-ryżową i jakoś żyjemy.Mimo wszystko i tak z Gabiniem mamy cudowną więź i nie oddam jej nikomu i za nic.Uwielbiam kiedy on patrzy na mnie z taką miłością,uwielbiam kiedy "wspina" się po mnie podczas zabaw.A jego przytulenie i uśmiech to lek na wszystko.To on dał mi ogromną siłę do tego by walczyć o naszą rodzinę...
W piątek jedziemy w trójkę do moich rodziców,w sobotę raczej na zajęcia się nie wybieram bo moja babcia kończy 80 lat (10.10.) i wypadałoby się pojawić,a w sobotę (13.10) mój ukochany ma urodzinki-28, "staruszek" mój kochany...


Wkurzają mnie fałszywi ludzie,bardzo ładnie umieją gadać w oczy,lecz po za oczy już jest o wiele ciekawiej...Wymyślają takie durne opowieści...Nie rozumiem ludzi,którzy oczekują od innych Bóg wie czego i wielkiej pomocy.Ale czy byli przy nas jak rok temu mieliśmy remont (ja byłam dość wysoko w ciąży) i robiliśmy wszystko sami?A ja czasami nie miałam siły się podnieść bo sama musiałam sprzątać i wtedy pomocy nie było...Nie należę do ludzi wrednych tak samo jak Bartek,ale stwierdziliśmy,że skończyło się robienie rzeczy za darmo znajomym i rodzinie,my musimy sobie sami radzić bo wtedy nie ma nikogo do pomocy a niektórzy uważają za NASZ obowiązek im pomóc.Chyba żart jakiś....To tyle o tych nienormalnych ludziach,którzy uważają,że postawią kawę i będziemy kwita,(No to się pomyliliście!!!!) a MY PO PROSTU NIE DAMY SIĘ WYKORZYSTYWAĆ.

piątek, 5 października 2012

A ja jak zwykle ostatnimi czasy tylko i wyłącznie narzekam.Czuję się jakbym miała z 40 lat i była tylko mamą,zero osiągnięć? Nie wiem jak to wyjaśnić ale patrzę na jakieś studium i oczywiście albo nie ma tego w Kołobrzegu albo jest coś innego co mi się nie podoba.Sama nie wiem co będzie w maju,nie mam pojęcia,chcę iść gdzieś dalej ale...No właśnie ale...mam dziecko;ale nie mam wsparcia w B.;ale nie wiem czy dam radę....Także ciężko się zdecydować chcę udowodnić mojemu głupiemu "bratu",że mimo,że mam dziecko mogę coś w życiu osiągnąć i tak właśnie będzie.
Mój synek ostatnio strasznie zrobił się ruchliwy i ciężko go upilnować,na szczęście ktoś wymyślił chodzik i tam potrafi posiedzieć.Zadziwia mnie z każdym dniem coraz bardziej :)
Jest prze kochany i prze cudowny.Szczęście moje maleńkie,nie ważne jakby było jego uśmiech wszystko wynagradza,uwielbiam kiedy pokazuję mi swoją miłość podczas spania uwielbiam wspólne chwile a PAN TATA niech żałuję,że w tym nie uczestniczy.
Tak na serio to nie wiem o co mu chodzi,nie wiem czy ma kogoś,czy ma kłopoty,czy to ja jestem przewrażliwiona,nie wiem dlaczego tak dziwnie traktuję naszego synka,dlaczego nie spędza z nim czasu,przestały go cieszyć małego osiągnięcia i tak sobie myślę,że powrót od moich rodziców był mu po prostu nie na rękę.Nie mam zielonego pojęcia co będzie dalej z nami i naszą rodziną bo jak na razie to wszystko zaczyna się sypać...A ja nie umiem myśleć pozytywnie albo już po prostu nie chce.Coraz częściej myślę o tym,że z małym sama dałabym sobie świetnie radę ale z drugiej strony wiem,że kocham Bartka....
Ciężko,ciężko....Trzymajcie kciuki żeby się to wszystko wyklarowało....

wtorek, 2 października 2012

Powrót na "stare" śmieci i dylematy...

Ahhhh i po wczasach u rodziców.Trochę szkoda,chociaż z drugiej strony tęskno mi było za Bartkiem.
Ciężko bez niego ale czasami z nim jeszcze gorzej,świadczy o tym mój ostatni post.
Wróciliśmy w niedziele  po 15 byliśmy już na miejscu:)
Oczywiście mały zacieszał do taty a płakał na widok dziadka(ku mojej uciesze),rodzice oczywiście nas obkupili tzn.głównie Gabinia.
W niedziele zaliczyliśmy jeszcze spacerek i odwiedziny u Gabiniowej dziewczyny.Znowu niestety biedna ta nasza Wiki ma refluks i znowu się męczy co wiążę się z dodatkowymi wydatkami jej rodziców.
Od jakiegoś tygodnia Gabiś je 3 razy dziennie kaszkę mleczno-ryżową o różnych smakach po 180 ml.Zacznijmy od tego,że je wszystko co mu się wetknie w dzioba.Śmiać mi się z niego chce bo ja byliśmy u moich rodziców to mały w kółko mówił tzn.krzyczał:"BABA" i "ABA".A od 3 dni woła"MAMA" jak czegoś potrzebuję i wtedy patrzy się tymi cudnymi oczyskami...
W środe wyszedł nam ząbek ale była radość  :) Tylko ciocia a zarazem chrzestna małego się nie ucieszyła bo to ją pierwszą ugryzł :D
Kiedyś wspominałam,że mam pilnować małej dziewczynki wczoraj po dłuuuuuuuuuugiej i burzliwej rozmowie z Bartkiem doszliśmy do wniosku,że to głupi pomysł bo w tym roku zdaję maturę,mam szkołę i dziecko.Już mam do przeczytania 5 książek do samego tematu maturalnego i to nie jakieś 25 stronicowe książki. Mam w pełni mój czas wolny(którego jak na razie brak) poświęcić nauce...
Bartek powiedział,że na wesele zarobi fuchami...Także dzisiaj ma zadzwonić do kolegi i się z nim umówić kiedy idą na fuchę :)